Kotlety marchewkowe dzięki którym wszyscy będą Cie uwielbiać*

Ja wiem, kotlet kojarzy się z mięsem, a ja tu z marchewką wyjeżdżam. Ale to jest właśnie fajne w gotowaniu, że można, a nawet trzeba olać rutynę i zrobić coś inaczej – w najgorszym wypadku się nie uda i nie zjesz obiadu (a wszystkim powiesz, że właśnie jesteś na diecie intermittent fasting ?), ale to raczej mało prawdopodobne. Z moim przepisem po prostu nie może się nie udać.

Do marchewki mam sentyment wielki, bo odegrała w moim życiu wielką rolę. Rolę godną Oscara, co prawda za rolę drugoplanową, ale Oscar to Oscar. Otóż kiedy rzucałem palenie tak naprawdę największym problemem były różne nawyki, które po latach palenia były już mocno zakorzenione i działałem na autopilocie. Jednym z nawyków było wyjście na papierosa, którego wypalałem spacerując wokół firmy.

Papierosy rzuciłem za pierwszym razem, ale nawyk spacerowania co godzinę został. No dobra, spacer spacerem, ale czegoś mi brakowało – a tym czymś był papieros. Skoro jednak rzuciłem palenie to rzuciłem. I tu pojawia się w oscarowej roli właśnie marchewka, która godnie zastąpiła papierosy. Być może wyglądało to idiotycznie, ale w ogóle się tym wtedy nie przejmowałem (teraz tym bardziej) i spacerowałem z marchewką w ręku.

Oczywiście zjadałem ją w czasie spaceru, więc dostarczałem do organizmu sporo dobra, a musisz wiedzieć, że wtedy nie odżywiałem się najlepiej.

Z resztą po rzuceniu palenia – co miało miejsce w sierpniu 2008 roku – zaczął się mój marsz do rekordowej wagi, która w grudniu tego roku wyniosła 110 kg. Ale to nie tak, że rzucenie palenia sprawiło, że tak drastycznie przytyłem, po prostu byłem otyły i tylko sobie dołożyłem kilogramów, bo uwierzyłem że palenie = tycie, co jest bzdurą.

Co ciekawe, 2 stycznia odbyłem wizytę u dietetyczki (ale to jeszcze nie była moja Ulubiona Pani dietetyk) i już w kwietniu ważyłem 85 kg, bo jak już pisałem wielokrotnie samo schudnięcie nie jest takie trudne. No nic, wracamy do właściwego tematu a ja jeszcze raz oddaje hołd marchewce – marchewko, jesteś wielka i dziękuję Ci za wszystko.

Dobra, jedziemy z przepisem. Jest krótki i prosty tak jak gotowanie.

Co potrzebujesz: 

8 sporych marchewek (ale to zależy ile chcesz kotletów, ja część zamroziłem bo sporo ich wyszło)
1 średni seler
1 szklankę kaszy jaglanej (ja użyłem takiej mniejszej szklanki, bo ta kasza w czasie gotowania sporo pęcznieje)
Pestki słonecznika (tu już sama zdecyduj ile)
Pęczek pietruszki zielonej
Olej rzepakowy
Jajko
Przyprawy – kurkuma, czosnek niedźwiedzi, czarnuszka, papryka wędzona, sól, pieprz
Ząbek czosnku
Jogurt grecki gęsty

Ugotuj kasze jaglaną i pozwól jej ostygnąć. Marchewkę obierasz i w siekasz w mikserze. To samo robisz z selerem. Dolewasz olej rzepakowy i dodajesz jajko całe (wrzuć je najpierw np. do szklanki i sprawdź czy przypadkiem nie jest zepsute, bo co się denerwować).

Całość wrzucasz do dużej miski i zaczynasz trening przedramion. Mieszasz całość aż zacznie się ładnie kleić. Dorzucasz pestki słonecznika, posiekaną pietruszkę i przyprawy i przechodzisz do drugiej części treningu przedramion.

Mieszasz, aż wszystkie składniki się połączą, a Twoje dłonie zaczną przypominać kolor skóry Donalda Trumpa. Następnie formujesz kotleciki, lub pulpeciki lub cokolwiek chcesz.

Piekarnik rozgrzewasz do 200 stopni. Na blachę kładziesz papier do pieczenia, na papier układasz kotlety. Całość wstawiasz do piekarnika na 30 minut, kontrolując co się dzieje wewnątrz.

Nie przejmuj się tym, że góra nie będzie spektakularnie przypieczona, a środek miękki i mokry – tak ma być! Po 30 minutach wyciągasz swoje fenomenalne danie i dajesz mu szansę dojść do siebie. Po kolejnych 30 minutach kotlety będą z zewnątrz chrupiące, a w środku idealnie miękkie.

Do tego robisz sos, który świetnie smakuje, ale powiedzmy sobie to szczerze nieco ogranicza Twoje kontakty z ludźmi. Jeśli więc robisz to danie np. na randkę, to pamiętaj że sos albo jecie oboje albo wcale, bo randka może skończyć się nieporozumieniem. Z reszta jeśli weźmiesz to danie do pracy to składniki sosu rozważ przez chwilę.

Sos jest banalny choć w smaku fenomenalny. Wyciskasz ząbek czosnku i mieszasz go z jogurtem greckim, zaliczając trzecią i ostatnią część treningu przedramion oraz dłoni.

Teraz zostaje się już tylko delektować fenomenalnym daniem i własnymi umiejętnościami kucharskimi oraz zmysłem dietetycznym. Zobacz proste danie, a ile korzyści.

* no dobra, gwiazdka jest trochę clickbaitem, ale z drugiej strony nie jest. Pamiętaj, że o ile kotlety są bezpieczne o tyle czosnek może sprawić, że część osób niekoniecznie będzie Cię kochała. Np. w biurze lub komunikacji miejskiej, wiesz o co chodzi?

Share this