Zbliża się 1 listopada, a więc również i Helloween. Oznacza to, że przez najbliższe dni najabrdziej kontrowersyjnym, wzbudzającym skrajne emocje warzywem będzie dynia. Bardzo smaczne i zdrowe warzywo, które właśnie z tym powinno się kojarzyć.
Jeśli już ktokolwiek musi na dynię musi uważać to osoby z cukrzycą, ale nie dlatego że sa bardziej narażeni na działanie szatana wychodzącego z dyni, tylko ze względu na wysoki indeks glikemiczny tego poczciwego warzywa. Z drugiej strony, chińscy naukowcy (tak, chińscy, wyjątkowo nie amerykańścy) odkryli, że substancja znajdująca się w dyni może zastąpić insulinę. Natomiast sugeruję nie robić tego na własną rękę i takie decyzje zawsze konsultować z lekarzem, bo on(a) zazwyczaj jest na bieżąco i wie lepiej co działa, a co jest bzdurą na poziomie lewoskrętnej witaminy C.
Mimo wysokiego indeksu glikemicznego dynia ma dużo dobrego w sobie i dzieli się tym chętnie. Dynia ma dużo beta-karotenu, substancji która jest przeciwutelniaczem. Przeciwutleniacz to takie coś co w dużym uproszczeniu, redukując stres oksydacyjny może zapobiegać rozwojowi chorób nowotworowych. Oczywiście, żeby pojawiły się pozytywne efekty dynię trzeba jeść regularnie (lub inne warzywa zawierające przeciwutleniacze), a nie raz w roku. Zwłaszcza, że ten sam beta-karoten pomaga obniżać poziom tzw. złego cholesterolu, a to z kolei zmniejsza szansę na zawał czy udar. Jakby tego było mało, to ten sam beta-karoten bardzo dobrze wpływa na wzrok.
Dynia mimo wysokiego indeksu glikemicznego, jest niskokaloryczna, a co więcej ma sporo błonnika, jest więc dobrym warzywem w diecie walczących z nadmiarowymi kilogramami.
Robiąc szybkie badanie wśród znajomych zauważyłem, że dynię wolą kobiety, faceci natomiast raczej nie sa wielkimi fanami tego warzywa. A okazuje się, że jak najbardziej powinni być! A już zwłaszcza pestek z dyni. Badania pokazują, że pestki mogą pomóc w zapobieganiu rakowi prostaty. Podobno wpływają również na sprawność seksualną oraz żywotność plemników. Przy czym warto pamiętać, że to nie działa tak, że raz zjemy 100 g pestek i nagle świat zacznie wyglądać inaczej. Pestki mogą być jednym z elementów zdrowego trybu życia, ale same w sobie nic nie zrobią jeśli cała reszta jest zaniedbana.
Zamiast więc obrażać się na dynię i przypisywać jej nadprzyrodzone moce, w tym możliwość opętania, proponuję dynię potraktować użytkowo. Np. robiąc idealny na chłodne dni krem z dyni. Rozgrzewający, zdrowy i doskonale smakujący. Oto przepis (autorski mojej żony, żeby nie było że ja taki kucharz idealny jestem):
Składniki:
1 kg dyni
1 cebula
1-2 ząbki czosnku
1 łyżeczka kurkumy
1 łyżeczka startego imbiru lub podobna ilość świeżego startego (albo nieco mniej)
0.5 l wody
Mała puszka mleczka kokosowego
Przepis:
Podsmażamy cebulę wcześniej pokrojoną w kostkę (krok nieobowiązkowy). Następnie dodajemy pokrojoną w kostkę dynię. Następnie dolewamy wodę i mleczko kokosowe. Następnie przyprawy – imbir, cytryna, sól, pieprz, gałka muszkatołowa.
Po ugotowaniu miksujemy. Do gotowego kremu można dolać jogurt, ale ja ten krok omijam szerokim łukiem. Ale już dodaje pestki słonecznika i dyni, które można wczesniej uprażyć. I juz. 10 minut roboty, a smak taki że szok.
I na koniec taka dygresja na marginesie: nawet jeśli się dyni wytnie otwory na podobieństwo ludzkiej twarzy to nadal jest to dynia. I nadal ta dynia nie zmienia Waszego położenia względem Wieczności i Boga. “Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” – to dla wierzących powinno być instrukcją jak postępować. Dla wierzących mniej lub wcale niech instrukcją będzie “nie czyń drugiemu co Tobie niemiłe”.Wówczas żadna dynia nie zrobi żadnej różnicy. Ani tu, ani tam.